Nie odróżniają fuksji od burgunda, sukienki od spódnicy, szminki od błyszczyka. Lubią mocne alkohole, nie panują nad akustyką żołądkowo-jelitową. Interesują się sportem i polityką. Są mocni, pomocni i nie gadają bez potrzeby. Emocje trzymają na wodzy. Nie rozumieją za bardzo kobiet, dogadują się z dziećmi i zwierzętami. Mają być: zaradni i delikatni, subtelni i bezwzględni, mądrzy, ale nie przemądrzali, szybcy ale wolni, hojni lecz nie rozrzutni. Cierpią w samotności i tajemnicy. Gatunek z Marsa nie ma łatwo.
Męski świat, jak zapewniają mężczyźni, nie jest wcale trudny ani skomplikowany. Co jest trudnego w zero-jedynkowym systemie? Boli – nie boli, smakuje – nie smakuje, ładne – nieładne, dobre – niedobre. Zero filozofii. Kiedy jednak świat męski łączy się ze światami kobiet robi się galaktyczna awantura, która szybko przechodzi w gwiezdne wojny. Sytuacje, jak abstrakcje na płótnie, interpretowane są w odrębny sposób. Nie ma dobrej czy złej jest po prostu każda jest inna i trudna do zrozumienia ze strony różowej i niebieskiej.
Mężczyźni lubią i chcą sprawiać przyjemność swoim partnerkom, robić im niespodzianki. Wiele z nich nie udaje się z powodu różnic zapatrywań właśnie. Wstaje taki chłopina sobotnim porankiem, na bosaka zakrada się do kuchni, by przyszykować śniadanie, dla ukochanej. Bułeczki zagrzane w piekarniku, kawa, mleko w dzbanuszku, dżem, twarożek, miękkie masło, wędlina w rulonik, ser w stożki, pomarańcze w ósemki. Taca gotowa do podana do łóżka z pierwszymi promieniami słońca. Oto przepis na poranną awanturę. Przecież wiesz, że się odchudzam, już ci na mnie nie zależy chcesz żebym zapasła się do końca, chcesz udowodnić, że nie mam silnej woli, sam to sobie jedz! Pretensje mogą też obejmować brak kwiatka (nie przyłożyłeś się za bardzo) albo właśnie jego dodanie ( popsułeś bukiet od mamusi). Aprobaty nie uzyskuje też, źle dobrana zastawa ( w soboty pijemy z zielonych, wiesz, że nie lubię tej filiżanki, łyżeczka za duża itd.) czy serwetka (albo jej brak). I po sobocie – on upokorzony i ośmieszony obiecuje sobie, że nigdy już nie zrobi jej śniadania, ona wściekła marzy, żeby się w końcu nauczył i domyślił (sic!) czego pragnie w ten poranek (np. ciszy, gazety, muzyki, seksu, spokoju, kwiatów, przytulenia, samotności, kawy, szampana, owoców, pączków, rozmowy, leniuchowania, gorącego termoforu na brzuch, zimnego kompresu na głowę). Zamykają się w bańkach niezrozumienia i pretensji. Nieporozumienia wynikają też na terenie sprzątania. On chce zrobić ukochanej, umęczonej pani, niespodziankę i myje podłogi w całym domostwie. Efekt? Awantura, bo wiadro z lewej strony schowka odstawione a kąt za szafką na buty pominięty. I wszystko, jak zawsze, muszę robić sama, a poza tym lepiej byś w końcu śrubkę w lampce w piwnicy dokręcił. I znowu on wychodzi, w diabły z domu, ona myje wszystkie podłogi od nowa, śrubka pozostaje niedokręcona.
Kremowy to nie biały!
Za to prawda okazjonalne, wyręczanie i niespodzianki mężczyźni wcale nie oczekują owacji na stojąco. Chcą tylko uśmiechu i żeby było miło, milej. Przyjmą krytykę na klatę, ale do czasu. Kiedy ich dobra wola spotyka się z wieczną krytyką idealnych, wszystko lepiej robiących, kobiet przestają się starać. I wtedy też jest źle, bo się nie starają. Nie zależy im, nie kochają, lenią się, myślą tylko o sobie i nie robią nic żeby było lepiej. Owszem, zarabiają, płacą rachunki, ale co z tego skoro jak tylko wrócą z pracy kładą się na kanapie i słowem się nie odezwą. Albo gapią się na głupi mecz. Ano kładą się, bo potrzebują resetu, bo mieli ciężki dzień w pracy, ciężki psychicznie i fizycznie. Czasem wystarczy pół godziny żeby potem wziąć się za bary z domowym życiem. Rozsądzić spór dzieci o konsolę, pomóc odrobić matmę, zbić karmnik, przestawić zmywarkę, dokręcić zawias, przynieść zgrzewkę wody z samochodu, uporządkować gazety, skopać grządki, zawieźć królika na szczepienie, psa do fryzjera, kupić żwirek dla kota, pojechać na wymianę opon. On to naprawdę zrobi, tylko musi mieć chwilę dla siebie. Jego milczenie oznacza tylko milczenie. Nic więcej. Naprawdę. Mężczyźni, w przeciwieństwie do kobiet, potrafią wytworzyć idealną próżnię myśli. Białe nic. Bez podtekstów, planowania, interpretowania, oceniania czy fantazjowania. I kiedy na pytanie „o czym myślisz?”, odpowiadają „o niczym” to tak właśnie jest i kropka.. Początkujący w związkach, wpadają w pułapki pytań zamkniętych, nie wyglądam w tym grubo? Podoba ci się ta kasjerka? Smakuje ci? Z czasem dopiero uczą się półsłówek, zaprzeczeń, dyplomacji czy niedomówień albo powiedzmy szczerze kłamstw i kłamstewek.
Tak jak mało, który mężczyzna odróżnia odcienie barw wiadomo bowiem że turkusowy to zielony a łososiowy to różowy, tak nie wszyscy od razu odczytują mowę ciała kobiet, a właściwie pleców. Do dziś nie wiadomo, co jest trudniejsze, ale chyba jednak trudnie idzie nam z tą nieszczęsną fuksją. Z czasem wiemy, że w słowie „nic” na pytanie „coś się stało?” kryje się wszystko, na pewno nasza wina. Tej, jak wróż Maciej, mamy się oczywiście domyślić.
Na jednej ścieżce
Mężczyźni, z reguły i zazwyczaj myślą o jednej rzeczy w danej chwili. Taką mają konstrukcję. Są w stanie wykonać jedno zadanie, są jednoczynnościowi w myślach i uczynkach. Kiedy kopią dół na wodne oczko, to nie puszczają perskiego oka do żony, dziewczyny, partnerki. Kiedy prowadzą samochód to prowadzą samochód i nie zajmują się kwestią złego prowadzenia się przyjaciółki żony, dziewczyny, partnerki. Kiedy mówią „kocham cię” to kochają. Nie ma nic w nawiasie, żadnych celulitów ( większość pojęcia nie ma co to jest!), nadwagi, niedowagi, grzywki, niegrzwki. Żadnych ale. Samo wyznanie kosztuje mężczyznę wiele odwagi i hartu ducha. Bardziej niż kobiety obawiają się odrzucenia. Dlatego tak bardzo przeżywają oświadczyny, proszenie rękę czy randkę. Niełatwo jest też przyznać się do tęsknoty, depresji, chandry, poczucia niskiej samooceny, kompleksów, słabości do filmów familijnych, sympatii do szynszyli, obawy przed seksualną wydolnością, ekonomicznymi zdolnościami, zazdrością o sąsiada jak z żurnala itd. Pod niemówieniem mężczyzny także kryje się bardzo wiele. Dają subtelne znaki, że coś jest nie tak. Że się dręczą, martwią, że ich kłuje w boku, wzrok się posypał razem z włosami. Że w pracy głupi szef planuje zwolnienia, że podwładni kopią dołki, że rydwan czasu mknie jak kometa. Mężczyzn martwią podobne rzeczy, niektóre są kompletnie bez znaczenia w oczach kobiet. Muszą tylko to od nich usłyszeć. Nie weźmiemy za złe, kiedy dowiemy, że łysina jest seksowna, wąsy obleśne, a koszula z krótkim rękawem obciachowa. Zrozumiemy, że nasze popisowa jajecznica byłaby lepsza bez cebuli. Musimy to usłyszeć jasno, wyraźnie, dużymi literami i w czasie przeznaczonym na rozmowę.
Przeżyjemy. Kochamy, lubimy, szanujemy